Płoną jak karaluchy!
Wicehrabina pisnęła, mrugając szafirowymi oczami.
- To niezwykły urok!
Guliwer mrugnął do niej i zaćwierkał:
- Niech stanie się światłość
Nie byłem w niebie...
Nadejdzie świt -
I oczywiście pójdziemy do nieba!
Wicehrabina roześmiała się i zauważyła:
- Tak, oczywiście, chodźmy. I przyjdziemy ponownie!
Młody kapitan mrugnął do swojego partnera i zaśpiewał:
Poszedłbym do nieba, poszedłbym do nieba
Tutaj byłem, ale nie było mnie tam!
A dziecko terminatora rzuciło śmiertelną siłę i bardzo zwarty groch śmierci na wrogów orków.
Latała i pędziła, rozpraszając wrogów we wszystkich kierunkach. A orkowie pokręcili głowami.
Wicehrabina warknęła:
- Phasmagoria - najwyższy standard!
Guliwer warknął:
- Prawda! Dajcie demokrację do diabła z caratem!
Dziewczyna zaśmiała się i powiedziała:
- Król musi być w głowie, a nie na tronie!
A jej szafirowe oczy błyszczały jak gwiazdy. I okazało się, że jest całkiem uroczo.
Chłopiec pisnął: