10 страница2792 сим.

Westchnął głęboko i przetarł ręką spocone czoło. Pomyślał, że na nic się tu już nie przyda – czas bohaterów się skończył, teraz trzeba wracać do rzeczywistości i do żony, która czeka w samochodzie, prawdopodobnie odchodząc ze zmartwienia od zmysłów. Spojrzał na swoje ubrudzone i delikatnie osmolone ubranie, po czym rzucił okiem na płonący budynek. Po chwili przeniósł wzrok na most i zobaczył, że ustawiły się na nim tłumy gapiów, którzy z daleka oglądali niecodzie

Zauważył, że kilka twarzy jest zwróconych wprost na niego. Zignorował spojrzenia i skierował się w stronę schodów, prowadzących na górę. Kilka minut później stał już przy swoim samochodzie.

– Nic ci nie jest? – zapytała Natalia, widząc stan jego garderoby. Choć jej głos był spokojny, spojrzenie wyrażało ogromną troskę. Kuba po raz kolejny ucieszył się w duchu, że dane mu było znaleźć tak cudowną dziewczynę. Podszedł i objął ją czule.

– Nie, mnie nic.

– Wiesz, co się stało?

Wzruszył ramionami. Po chwili zadumy odpowiedział:

– Nie. Chyba w powietrze wyleciała stacja benzynowa, a rozprzestrzeniający się ogień zajął centrum… Ale to nie był raczej zwykły pożar, chociaż może i był… Nie wiem, nie jestem ekspertem.

– Pewnie stąd fruwające kawałki budynku – skomentowała Natalia. – Pospadały na samochody i nie można przejechać.

Kuba rozejrzał się po ulicy. Faktycznie, na niektórych samochodach leżały cegły, na jednym nawet znalazły się płonące deski. Miał tylko nadzieję, że obyło się bez ra

– Musimy poczekać na strażaków, aż to usuną, wszystko jest gorące – powiedział.

– Nawet płonącą deskę? – zapytała Natalia. Jej twarz przypominała gipsową maskę bez wyrazu, a brwi były delikatnie uniesione. – Chcesz czekać na strażaków, żeby usunęli płonącą deskę? Serio? – zapytała ponownie, przeciągając słowa, i wdzięcznie zamrugała oczami.

Zerknął w jej stronę.

– Nie, nie tylko płonącą deskę, ale i całą resztę gruzu – odpowiedział, przedrzeźniając ją. – Chociażby te samochody, które zderzyły się przez wybuch. Ja tego przecież nie zrobię.

Zapadła cisza. Kuba wsiadł do samochodu, pozostawiając otwarte drzwi i jedną nogę na asfalcie. Zamyślił się, patrząc na powolnie płynącą rzekę.

– Co tam się stało? – zapytała po chwili Natalia.

– Mówiłem ci już, że nie wiem.

– Nie o to mi chodzi. Pytam, co widziałeś w budynku – ujęła jego dłoń i spojrzała głęboko w oczy.

Kuba chciał odwzajemnić spojrzenie, ale szybko odwrócił wzrok. Nigdy nie lubił rozmawiać o sprawach, które dotyczyły jego pracy. Bagno, w jakim przyszło mu funkcjonować, było zbyt brudne i zbyt śmierdzące. Chciał tego oszczędzić swojej młodej żonie. Natka jednak nie dawała za wygraną.

– Kochanie, znam cię nie od dziś. Powiedz mi, proszę, ulży ci.

Użyła ciepłego i kojącego głosu, który sprawiał, że Kuba czuł się jak na sesji u psychoanalityka. Dodatkowo zaczęła delikatnie głaskać jego dłoń. Po kilkunastu sekundach tej małżeńskiej terapii pękł.

– Chodzi o to, że… – zawahał się, szukając odpowiedniego słowa. – Widziałem tam płonącego faceta – powiedział szybko i spuścił wzrok.

– Udało ci się go uratować? – zapytała, uważnie dobierając słowa i patrząc głęboko w brązowe oczy męża. Wiedziała, że sprawa jest poważna i nie pora na żarty.

Kuba westchnął głęboko.

10 страница2792 сим.