2 страница2581 сим.

Rozłączyła się, pospiesznie ubrała i wyszła z pokoju. W korytarzu zwolniła kroku, nie chcąc budzić rodziców. Po co ich martwić, skoro zdąży wrócić, zanim się obudzą?

Rękoma drżącymi z zimna i emocji, wsunęła kluczyki w stacyjkę i odpaliła silnik. Droga zajęła jej mniej niż kwadrans.

Wujek mieszkał tuż za tablicą z nazwą miasteczka Wiatrołom. Jego wielki, stary i odrobinę upiorny dom stał w pewnym oddaleniu od drogi, ukryty wśród gęstych drzew i zarośli. Mimo to wielu okolicznych mieszkańców nazywało budynek domem Addamsów i z chęcią podpisałoby się pod petycją o rozbiórkę.

Magda wbiegła po betonowych schodkach, wyjęła z murku obluzowaną cegłę, pod którą znajdował się klucz i otworzyła stare drewniane drzwi. Gdy wkroczyła w ciemny korytarz, owionął ją zapach ziół zmieszany z wonią wilgoci i pleśni. Po prawdzie mogła zadzwonić do wujka, ale on przecież prawie nigdy nie odbierał telefonów. A poza tym… miała nikłą nadzieję, że zabierze ją ze sobą.

– Co ty tu robisz? – Podskoczyła, gdy usłyszała ciche syknięcie.

– Nie strasz mnie! – oburzyła się, po czym ruszyła za ciemną sylwetką do salonu.

Feliks rzadko spał w nocy. Gdy nie pracował, godzinami przesiadywał w ciemnym pokoju.

– A więc? – zapytał.

Sądząc po odgłosach, wyjął z paczki zapałkę i potarł ją o draskę. Po chwili Magda ujrzała mały płomyk, który przeniósł się na świeczkę.

– Upiór w Przyjaźni.

– Kiedy wyszedł z grobu?

Magda zerknęła na zegarek.

– Niecałe pół godziny temu.

Feliks skinął głową i wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny.

– Mogę poprowadzić – zaoferowała, nie chcąc rozstawać się z kluczykami od samochodu.

– Wybij to sobie z głowy – powiedział twardo.

– Jestem lepszym kierowcą – przekonywała. – Mogę nawet zostać w samochodzie przez cały czas. Proszę.

– Z tego co wiem, jutro rano idziesz do pracy.

Magda spojrzała w ciemne oczy wujka, a potem na jego nieruchomą dłoń. Z westchnieniem żalu wręczyła mu kluczyki.

– Odwiozę cię do domu – oznajmił.

Większość drogi pokonali w milczeniu. Magda kątem oka obserwowała nieruchomą twarz wujka. Mocno zacisnął ostro zarysowaną szczękę, a jego oczy badawczo wpatrywały się w drogę. Niczego się nie bał, nigdy nie krzyczał i nie okazywał zdenerwowania, a także rzadko się uśmiechał, nie wspominając o prawdziwym, szczerym śmiechu. Ale Magda i tak go kochała i podziwiała za to, co robił. Zawsze był gotów ratować i

– Wujku… – zaczęła dziewczyna.

– Nie, Magdaleno, to jest zbyt niebezpiecznie – odparł, nawet na nią nie patrząc.

– Ale…

– Nie zabiorę cię na cmentarz, gdzie grasuje upiór. A teraz idź spać. Możesz mnie odwiedzić po południu.

Magda wygramoliła się z samochodu.

– Jakbym mogła teraz zasnąć – mruknęła pod nosem.

Z żalem spojrzała na oddalający się samochód. Nie dość, że nie wziął jej ze sobą, to jeszcze zabrał jej środek transportu. Zrezygnowana powlekła się do swojego pokoju i rzuciła na łóżko, ale przez długi czas nie mogła jeszcze usnąć.

2 страница2581 сим.