– Trochę długo zajął ci powrót do domu – przyznała z przekąsem.
– Nie wiem, dlaczego tak długo mnie nie było – westchnął. – Ten chłopak – powiedział i spojrzał po sobie – utonął w rzece. Wyrzuciło jego ciało na brzeg pośrodku niczego. W samych bokserkach! Ty wiesz, jak mi było zimno, zanim ukradłem komuś ubrania? A poza tym, trochę czasu zajmuje przedostanie się w takich warunkach na drugi koniec kraju! Także nawet nie próbuj mnie rugać, młoda damo!
Magda parsknęła głośno.
– To ty nawet nie próbuj tak do mnie mówić! Teraz mamy tyle samo lat i nie myśl sobie, że będę mówiła do ciebie „wujku”!
Feliks zasępił się.
– Wiedziałem, że ten dzień kiedyś nadejdzie – mruknął niezadowolony. – Możesz mówić ludziom, że jesteś moją kuzynką.
– W końcu – ucieszyła się dziewczyna.
Feliks spojrzał krzywo na Magdę, lecz wtedy kątem oka zobaczył własne odbicie w ciemnym oknie. Teraz, jako jej kuzyn, musiał się przyzwyczaić do takiego traktowania.
Nie trzeba było dawać się ugryźć – pomyślał z żalem.
– A pamiętasz coś, co się działo po twojej śmierci? – zapytała. – Może tym razem?
Feliks pokręcił głową.
– Ile razy mam ci powtarzać, że dusza żniwiarza ma własną wolę? – odparł zmęczonym głosem. – To ona wybiera nowe ciało, a jak już w nim jestem, nic z tych poszukiwań nie pamiętam.
– Oj dobra, tak tylko pytałam – mruknęła. – Zadzwonię do rodziców i powiem im, że będziesz jutro u nich na obiedzie.
– U nich? – Feliks zmarszczył brwi. – A ty?
– Ja jutro wychodzę.
– Gdzie?
Magda spojrzała na niego i uśmiechnęła się złośliwie.
– Nie muszę ci się tłumaczyć. A teraz wybacz, ale muszę iść do jakiegoś całodobowego, bo nie mamy nic do jedzenia.
– Jeszcze nie zgodziłem się na to, żebyś ze mną mieszkała! – zawołał za nią.
Magda cofnęła się kilka kroków i zajrzała do kuchni.
– Jeszcze – powiedziała, a potem wyszła.
– Ta dziewczyna wszelkie autorytety ma za nic – stwierdził, gdy został sam. – Jest nieznośna, bezczelna i krnąbrna. Będę musiał porozmawiać jutro z jej ojcem.
Feliks znów spojrzał na swoje odbicie w szybie.
– Jeśli w ogóle będzie chciał mnie słuchać – dodał.
W rodzinie Wojnów wszyscy wiedzieli, że za każdym razem, gdy żniwiarz zmienia ciało, tak naprawdę pozostaje tą samą duszą, choć często ma zupełnie i
¢
Mateusz przyszedł pod księgarnię przed czasem. Usiadł na ławce nieopodal i patrzył na mijających go ludzi. Wszyscy byli odświętnie ubrani. No tak, niedziela w małym miasteczku, każdy szedł do kościoła niczym na rewię mody. Wśród nich krążył duży, szary wilczur, niuchając w powietrzu, czy ktoś czasem nie ma przy sobie czegoś do zjedzenia.
Chłopak już z daleka zobaczył Magdę. Dziewczyna była ładna i zgrabna, musiał to przyznać. Jej ciemne, lekko kręcone włosy falowały na wietrze. Na szczupłej, wręcz dziecięcej twarzy zagościł szczery, radosny uśmiech. Pomachała do niego i przyspieszyła kroku.
– Mam nadzieję, że się nie spóźniłam – powiedziała.
Spojrzał w jej brązowe, ciepłe oczy i pokręcił głową. Wyciągnął w jej stronę rękę, ale ją zignorowała i go uściskała.
– Co powiesz na pizzę? – zapytała. – Za mną pizza chodzi już od kilku dni. A znam miejsce, gdzie podają ją naprawdę świetną. No, może nie świetną, ale jak na standardy naszego miasta jest w porządku.
– Zatem prowadź.
Podczas drogi Magda opowiedziała mu o swojej pracy w księgarni, ponarzekała na to, jak trudno czasem pracuje się z własną matką, a potem wypytała Mateusza na temat tego, co robi w stolarni wujka.
Lokal, do którego go zaprowadziła, pozostawiał wiele do życzenia. Gdyby Mateusz sam tędy przechodził, w życiu nie zwróciłby na niego uwagi. Przed drzwiami dwóch pijaczków kłóciło się o to, który wypił ostatnią puszkę piwa. Magda, mijając ich, uśmiechnęła się promie
– Dzień dobry – przywitała się.