18 страница3711 сим.

Już wiele razy Nadii zdarzało się uciekać – przed policją, milicją, żołnierzami. Ale jeszcze nigdy nie musiała ratować się ucieczką przed kimś takim. Nie wiedziała, czego od niej chcieli, jak ją znaleźli, ani jak daleko się posuną, żeby ją dopaść. Czy śmierć towarzysza sprawi, że zaprzestaną pościgu, a może wręcz odwrotnie?

Obejrzała się za siebie i skręciła w ciemną uliczkę, którą przemierzała niemal każdego dnia przez ostatni tydzień. Mniej więcej w połowie drogi zatrzymała się, żeby choć minutę odetchnąć. Kostka była cała, ale wciąż bolała, podrapane ręce krwawiły, na szczęście niezbyt obficie, a twarz pewnie była brudna i zapuchnięta od gazu.

Nagle usłyszała warkot silnika. Zerknęła przez ramię i ujrzała samochód, który nie zmieścił się w wąskim zaułku i z piskiem opon ruszył gdzieś dalej. Do końca uliczki było nie więcej niż pięćdziesiąt metrów.

Nadia zebrała w sobie wszystkie siły i biegła dalej, lekko utykając. Jeszcze tylko kawałek – przekonywała samą siebie. Kawałeczek!

Im bliżej było do końca, tym uliczka stawała się coraz jaśniejsza. Nagle jednak zablokował ją bus.

Jeden z napastników wyskoczył zza kierownicy. Nadia kopnęła go w przyrodzenie, w wyniku czego zgiął się wpół i już miała się odwrócić, żeby uciekać dalej, gdy silne ramiona oplotły ją i uniosły w powietrze. Próbowała kopać, gryźć i szarpać się, ale wtedy kierowca furgonetki otworzył tylne drzwi, złapał ją za wierzgające stopy i wraz z kompanem bezceremonialnie wrzucił Nadię do samochodu, racząc ją jeszcze wiązanką przekleństw.

Gdy zatrzasnęły się drzwi, zapadła ciemność. Nadia przez kilka minut usiłowała dojść do siebie, robiąc szybki przegląd obrażeń. Usłyszała warkot silnika i poczuła, że samochód rusza z miejsca. Poderwała się z podłogi i zaczęła walić pięściami w ścianę pojazdu, w nadziei, że ktoś ją usłyszy.

Nie usłyszał nikt.

¢

Zrobiło się gorąco, słońce grzało jakby był środek lipca, a nie maj, na niebie nie było ani jednej chmurki, na dodatek żaden podmuch wiatru nie mącił nieruchomego powietrza. Magda ledwo utrzymywała równy oddech i miała wrażenie, że na twarzy zrobiła się już zupełnie czerwona.

Trzeba było iść na spacer do parku – wyrzucała sobie, z trudem naciskając pedały. Ale nie, tobie zachciało się wycieczek rowerowych!

– Może zrobimy sobie przerwę? – zaproponował Mateusz, gdy po całej wieczności dogoniła go i zatrzymała rower na szczycie górki.

– Nie, spoko – odparła, starając się nie dyszeć jak lokomotywa. – To jeszcze tylko kawałek.

Magda szczyciła się tym, że jak na zwykłego śmiertelnika ma całkiem niezłą kondycję. Przynajmniej tak zawsze było na tle jej znajomych, bo przecież nigdy nie dorównałaby Feliksowi. Jednak teraz Mateusz – który nawet się nie spocił! – sprowadził ją na ziemię.

Przejechali kolejny kilometr leśną drogą i choć Magda zdążyła trochę odsapnąć w cieniu drzew, z wielką radością powitała zardzewiałą, przekrzywioną tablicę z napisem „Grzmiąca”.

Dalej zaczynała się dziurawa i nierówna brukowana droga. Po obu jej stronach stały stare, zniszczone domki, otoczone zarośniętymi ogrodami i zardzewiałymi metalowymi lub zbutwiałymi drewnianymi płotami.

– Co to za miejsce? – zapytał Mateusz, zatrzymując rower.

– Dawno temu Grzmiąca była zwykłą, małą wsią – odparła Magda. zeskakując z siodełka. Ruszyli powoli, prowadząc rowery. – Potem wybudowano wielki ośrodek wczasowy kawałek dalej, nad jeziorem, ale nastała wojna, potem komunizm, ośrodek zamknięto, ludzie zaczęli się wyprowadzać. Teraz na stałe mieszka tu chyba tylko jedna, czy dwie rodziny. Reszta domów jest opuszczona, nawet nie wiem, czy do kogoś należą, czy po prostu wszyscy o nich już zapomnieli.

– Uwielbiam takie zapomniane miejsca!

– A najlepsze jest to, że do najbliższego miasta, czyli Wiatrołomu jest ponad dziesięć kilometrów, więc nikomu nie chce się tu przyjeżdżać. A droga, jak sam widziałeś, nie należy do najlepszych.

Minęli właśnie długi i wysoki budynek wzniesiony z desek. Choć niektóre z nich wyglądały, jakby były zupełnie przegnite, sama budowla wydawała się dość solidna.

– Co tam jest? – zapytał Mateusz.

– Jakiś magazyn, nigdy nie udało mi się zajrzeć do środka.

Chłopak badawczo przyjrzał się budowli i oderwał od niej wzrok dopiero, gdy znalazła się za ich plecami.

18 страница3711 сим.