15 страница3239 сим.

Wziął głęboki wdech i ruszył przed siebie. Powietrze pachniało inaczej, wyraźnie wyczuwał woń krwi, z którą spotkał się już na korytarzu. Z pozoru wszystko wyglądało normalnie. Pierwszą rzeczą, która kazała na siebie zwrócić uwagę, była cisza – w sali, gdzie pracuje setka osób, cisza jest spotykana tylko wtedy, gdy wszyscy wyjdą. Jego nerwy były napięte do granic możliwości. Starał się ogarniać cały pokój wzrokiem, jednocześnie uważnie nasłuchując. Zapuszczał się coraz głębiej między kolejne boksy. Klimatyzatory cicho buczały w tle, pompując do pomieszczenia masy chłodnego powietrza, uparcie starając się usunąć wszechobecny odór krwi. Jacek przez chwilę naprawdę wierzył, że to, czego doświadczył w korytarzu przy kuchni, było jednorazowym wypadkiem – on i Karolina zamknęli się wystraszeni w łazience, a tu pewnie przyjechała policja oraz pogotowie i wszystkich ewakuowała.

Tak, pomysł wydał mu się bardzo fajny i taki oczywisty – jednak w kolejnej sekundzie dotarło do niego, że sanitariusze zabraliby zwłoki, a policja oznaczyłaby teren tymi swoimi sły

Jacek nieustępliwie kierował się w stronę swojego boksu. Celem wyprawy było zdobycie telefonu komórkowego i nawiązanie kontaktu z kimś żywym. Jeszcze tylko dojdzie do drugiej alejki, skręci w prawo i po przejściu trzech kolejnych w lewo. Boks przy samym skrzyżowaniu był przeznaczony dla niego.

Skręcił w prawo i zastygł w bezruchu.

Przed nim znajdowały się dwa ciała. Młoda dziewczyna, której nigdy wcześniej nie widział, leżała na wykładzinie z rozszarpanym brzuchem, cała skąpana we krwi. Tuż obok niej, oparty o ściankę działową, siedział mężczyzna, którego Jacek znał z widzenia, a nawet zamienił z nim kiedyś kilka słów. Przypomniał sobie, jak parę tygodni wcześniej ten pochwalił się, że jego żona jest w ciąży, i mówił, czego to on nie zrobi, kiedy już zostanie ojcem. Cóż, wygląda na to, że jego plany uległy delikatnej zmianie – martwy ojciec na niewiele się zda. Dopiero po sekundzie wpatrywania się w zwłoki Jacek poczuł smród krwi tak silny, że aż zasłonił twarz ręką i zrobił krok do tyłu.

Naraz uderzył plecami w osobę stojącą za nim i błyskawicznie odskoczył, jednocześnie odwracając się przodem do napastnika. Ten zgrabny ruch postawił go w pozycji ni to defensywnej, ni to ofensywnej – wyglądał jak kucająca małpa, przyłapana na kradzieży banana.

Tymczasem tajemniczy i groźny napastnik, którym okazała się być Karolina, również odskoczył, zdziwiony gwałtowną reakcją Jacka.

– Spokojnie, to tylko ja – powiedziała dziewczyna, unosząc zdrową rękę w pojednawczym geście.

Jacek wpatrywał się w nią wzrokiem szaleńca, który resztkami woli stara się utrzymać nerwy na wodzy. Karolina, pomimo trawiącej jej ciało gorączki, próbowała zachować trzeźwość umysłu. W głębi ducha odnosiła wrażenie, że radzi sobie lepiej niż Jacek, i była na siebie wściekła, że zachowała się tak głupio i dała się ugryźć. Mężczyzna patrzył chwilę na koleżankę, po czym przeniósł wzrok na ciało leżące na korytarzu.

– Wystraszyłaś mnie – powiedział usprawiedliwiającym tonem.

– Wiem, sorry – odparła Karolina. – Nie chciałam. Gdzie ty właściwie szedłeś?

– Do swojego biurka, po telefon – odpowiedział już normalniejszym głosem Jacek.

– Moje jest bliżej. Może tam?

Jacek popatrzył na nią, wyraźnie podbudowany myślą, że nie będzie musiał przechodzić obok leżących na ziemi ciał.

– Niegłupia myśl. Prowadź – odparł, wyraźnie już rozluźniony.

Karolina popatrzyła chwilę na zwłoki, po czym przeniosła pytające spojrzenie na kolegę. Ten tylko pokręcił w milczeniu głową, dając jej do zrozumienia, że nic tu po nich. Milczeniem wyraziła zgodę.

Nagle doleciał do nich krzyk.

– Jest tu kto? Ludzie! Pomóżcie!

Oczy Karoliny rozbłysły nadzieją.

15 страница3239 сим.