14 страница2096 сим.

– Ile czasu tu już siedzimy? – Karolina spojrzała nań pytająco.

Chłopak rzucił okiem na swoje srebrne Casio zapięte ciasno na nadgarstku. Kiedy kupił ten zegarek parę lat temu, był taki dumny i pewny siebie. A teraz, spoglądając na ten nic niewarty zlepek metalu, kół zębatych i śrubek, poczuł się totalnie beznadziejnie. Nagle zalała go fala wściekłości – już sięgał, żeby zdjąć zegarek i cisnąć go przez okno, gdy nagle usłyszał:

– Jacek? Ej, jesteś tam?

Spojrzał nieprzytomnym wzrokiem na Karolinę.

– Tak – odpowiedział, starając się stłumić targające nim negatywne uczucia.

– Możesz mi powiedzieć, która jest godzina?

– A jaką ci to zrobi różnicę? – zapytał, podwijając jednocześnie mankiet koszuli. Cała wściekłość powoli zeń ulatywała.

– Żadną, po prostu chciałabym wiedzieć.

– Druga – odparł i przeciągnął ręką po zmęczonej twarzy. Ze świstem wypuścił powietrze z płuc i podszedł do okna. Ulica, na którą patrzył, była pusta jak zawsze. Stało parę zaparkowanych samochodów, nikogo nie było widać.

– Jak się czujesz? – zapytała po chwili milczenia dziewczyna.

Jacek nie odpowiadał. Zastanawiał się, skąd u niego taki nagły atak wściekłości i agresji. Był przecież raczej osobą spokojną, bezkonfliktową – ale też nie dawał sobie w kaszę dmuchać. „Może tak na mnie działa ekstremalny stres?” – pomyślał.

Odwrócił się w stronę Karoliny.

– Okej. Bywało lepiej, ale jakoś daję radę – uśmiechnął się przy tym, świadomy, jak blady był to uśmiech.

– Nie wyglądasz „okej” – odparła zupełnie poważnie Karolina. – Ale skoro tak twierdzisz…

Oparła głowę o ścianę. Z minuty na minutę robiła się bledsza.

– To ile my już tu siedzimy, ze trzy godziny? – zapytała po chwili.

– Nie, raptem około godziny – odpowiedział.

– I co dalej?

– Co masz na myśli?

– No, czy będziemy tu siedzieć do usranej śmierci, czy w końcu stąd wyjdziemy.

Nie spodziewał się tak konkretnego pytania z jej ust – mile go zaskoczyła. Jednak sam nie był w stanie dać jej równie konkretnej odpowiedzi. Oczywiście, że chciał stąd wyjść, nie było to jednak tak proste, jak mogłoby się wydawać. Najpierw ktoś dobijał się do łazienki, ale Jacek nie otworzył. Może dlatego, że ten ktoś nie odpowiadał na jego pytania, tylko uparcie walił w drzwi, wydając przy tym nieartykułowane dźwięki niczym dzikie zwierzę.

– Powi

– Nie lepiej byłoby zadzwonić po lekarza? – usłyszał w odpowiedzi.

Jacek popatrzył na nią, unosząc brwi z niedowierzaniem.

14 страница2096 сим.