19 страница2550 сим.

Nagle poczuł złość. Złość na rodziców, że akurat teraz wyjechali, zostawiając go samego z siostrą, która aktualnie też gdzieś sobie poszła. Że też wszyscy musieli go opuścić w ten jeden feralny dzień. Akurat dzisiaj. Nie mogli jutro czy pojutrze. Nie, musieli dzisiaj.

Banda samolubnych dupków.

Do jego uszu doleciało ciche „bip”, wydobywające się z komputerowych głośników. Chłopak już zapomniał o włączonym urządzeniu, ale na szczęście ono o nim nie zapomniało. „Dobry komputer” – pomyślał czule.

Tomek usiadł przed monitorem, ale tylko jedną nogę wsunął pod biurko – drugą, na wszelki wypadek, zostawił wystawioną poza meblem, żeby w razie niebezpieczeństwa móc szybciej zareagować.

Połączył się z internetem. Sam nie był do końca przekonany, dlaczego to robi – czy chciał po prostu znaleźć informacje na temat tego, co się działo od kilkunastu godzin, czy też podświadomie szukał złudnego poczucia bezpieczeństwa i normalności, jakie dawał mrugający monitor i automatyka rytuału, któremu zapamiętale oddawał się od tak dawna.

Zaczął jak zwykle. Najpierw sprawdził pocztę, następnie portale społecznościowe i komunikatory. Na poczcie spam; w komunikatorach cisza i pustka. Nikogo aktywnego, wszystkich gdzieś wywiało. „No dobra, jest środek dnia, ale bez przesady” – pomyślał. „W sieci przecież zawsze ktoś jest”.

Widać, jednak nie zawsze. Powoli do Tomka docierało, że sytuacja może być poważniejsza, niż mu się do tej pory wydawało. Zaczął się zastanawiać, co się dzieje z jego siostrą. Czy jest bezpieczna? Miał nadzieję, że ta cała farsa z ludźmi zjadającymi się nawzajem nie sięga zbyt daleko… „Może to jakiś wirus czy coś?” – pomyślał. „Może choróbsko rozprzestrzeniło się na małym terenie, który wojsko błyskawicznie odizolowało i tyle. Wystarczy przeczekać. Siostra jest pewnie bezpieczna poza obszarem objętym kwaranta

Podrapał się po krótko ostrzyżonej głowie. Może już zaczęli odcinać Bielany, pomyślał. Albo i nawet całą Warszawę, to by dopiero było.

– No dobra. Do roboty – powiedział sam do siebie.

Wrócił do komputera i zapytał „wujka Google”, co robić w przypadku wybuchu epidemii. Po kilkudziesięciu minutach i kilkunastu przejrzanych stronach stwierdził, że dalsze poszukiwania nie mają sensu. Nie skontaktuje się ze służbami ratowniczymi, co zdecydowanie było najczęściej rekomendowanym rozwiązaniem, bo nie miał telefonu komórkowego, a aparat stacjonarny, owszem, był, ale od czterech lat niepodłączony.

Niestety na maila pewnie szybko nie odpowiedzą. Wygląda na to, że został pozostawiony sam sobie. Znalazł kartkę, długopis i zaczął pisać, podsumowując to, co znalazł w sieci – do przeżycia w ekstremalnej sytuacji potrzebna będzie mu latarka, zapasowe baterie, zapas wody pitnej i jedzenia. Dodatkowo należy zabezpieczyć okna, ale wcześniej wywiesić w nich informację, że w mieszkaniu jest ktoś żywy i zdrowy.

Tomek poszedł do łazienki i napełnił wa

19 страница2550 сим.